Świadectwa 1981

ÐWIADECTWA Z MEDZIUGORJA I O MEDZIUGORJU

W ostatnim numerze naszego czasopisma na stronie 24 (ostatniej) napisaliÑmy szczególne przes»anie do naszych czytelników, które tu dos»ownie przytaczamy: ADrodzy czytelnicy! Z pewnoÑci oczekiwaliÑcie odr“bnego artyku»u na temat niezwyk»ych wydarze½ w hercegowi½skiej parafii Medziugorje. Ale my raczej pozostawimy to cierpliwoÑci i OpatrznoÑci Boóej!@

Od rozpocz“cia si“ niezwyk»ych wydarze½ w Medziugorju min“»y trzy miesice. Prawie tyle, ile min“»o od wydania ostatniego B trzeciego B numeru naszej gazety. Czas jest wystarczajco d»ugi, abyÑmy i my wypowiedzieli si“ na temat wydarze½ medziugorskich. Szczególnie dlatego, óe z dnia na dzie½, z miesica na miesic, cigle si“ powtarza»y i przyciga»y tysice wiernych i ciekawskich. SzeÑcioro dzieci z Medziugorja dawa»o mocne Ñwiadectwo o codziennych objawieniach matki Boóej, a t»umy wiernych z ca»ego kraju (a nawet zza granicy) to Ñwiadectwo przyjmowa»o. Równolegle zacz“li si“ pojawiaƒ Ñwiadkowie, twierdzcy, óe zostali za wstawiennictwem Matki Boóej cudownie uzdrowieni B po tym jak si“ Jej zawierzyli i modlili si“ do Niej.

Mimo to nie b“dziemy tu mówiƒ ani o cudownych objawieniach, ani o cudownych uzdrowieniach. Zostawiamy to nadal Aczasowi, cierpliwoÑci i OpatrznoÑci Boóej@. Zamiast tego powiemy o niektórych zjawiskach i Ñwiadectwach, które s oczywiste i dost“pne dla kaódego.

Przede wszystkim od pocztku niezwyk»ych zjawisk, aó do dnia dzisiejszego t»umy wiernych poboónie si“ modl. Ta g»“boka poboónoу, rzadko spotykana, widoczna jest dla kaódego, kto odwiedzi parafi“ medziugorsk w czasie Mszy Ñw. i modlitwy. Równieó widoczne jest, óe m“óczyïni, kobiety, starsi i m»odzi, a nawet ci najm»odsi, zostaj w koÑciele niezwykle d»ugo zatopieni w modlitwie. I do tego w wielkiej liczbie przyst“puj do sakramentu spowiedzi. A pomi“dzy spowiadajcymi si“ nie s rzadkoÑci ludzie, którzy otwarcie mówi, óe nie spowiadali si“ nawet kilkadziesit lat, óe teraz coÑ ich przycign“»o do Medziugorja, do spowiedzi i óe po spowiedzi czuj si“ jak nowo narodzeni, w sensie duchowym.

Widoczne jest równieó to, óe nieustannie do Medziugorja przybywaj rzesze pielgrzymów. Nie tylko z okolicy, ale i z terenów bardzo odleg»ych. Nie tylko katolicy, ale i wyznawcy innych religii. A pomi“dzy niezliczonymi grupami pielgrzymkowymi, niema»a jest równieó liczba pieszych pielgrzymów, którzy id do Medziugorja nawet po kilka dni. WÑród nich s równieó pielgrzymi bosi. Pielgrzymi przybywaj codziennie i co noc, by zdóyƒ na wieczorn Msz“ Ñwi“t, odprawian codziennie, w dni powszednie i Ñwi“ta, o godzinie szóstej. I duóy koÑció» medziugorski (jeden z wi“kszych w Hercegowinie) jest prawie zawsze wype»niony po brzegi przez wiernych.

Widoczne jest teó przestrzeganie postu, wprowadzonego w praktyk“ przez wiernych wszystkich generacji. PoÑci si“ zwykle w pitki, ale takóe w inne dni. A poÑci si“ tak, jak dawniej si“ poÑci»o B o chlebie i wodzie. Poza tym potwierdzone zosta»y pojednania pomi“dzy zwaÑnionymi od dawna ssiadami, rodzinami i osobami.

I w ko½cu or“dzia, co do których dzieci twierdz, óe s g»oszone przez Matk“ Boó. Nie wychodz poza ramy prawd ewangelicznych, ani si“ z nimi nie k»óc. Dzieci-wizjonerzy zwracaj uwag“, óe Matka Boóa poprzez nich wzywa wiernych do gor“tszej modlitwy, do wiary, która jest widoczna w dzie»ach, do pokoju, nawrócenia, przebaczenia i wychwalania Boga. Do tego samego wg stwierdze½ dzieci Matka Boóa wzywa równieó s»ugi KoÑcio»a.

Na ko½cu nie moóna przemilczeƒ Ñwiadectwa o wyjtkowej uprzejmoÑci i goÑcinnoÑci wiernych z Medziugorja i ich kap»anów. O tym ze szczególn dum Ñwiadcz ci, którzy do Medziugorja przybyli z dalekich krajów i w Medziugorju znaleïli ciep»e s»owo, ciep» straw“ i ciep»y dom. Tak samo o tym daj o tym Ñwiadectwo katolicy i niekatolicy.

ANasa ognjista@, XI, 8, Duvno, 1981 r., str. 3.

MEDZIUGORJE – CICHE MIEJSCE MODLITWY

- Czy ktoś z redakcji mógłby pojechać do parafii Medziugorje i „z miejsca zdarzenia” opisać czytelnikom to co tam zobaczy, dozna, przeżyje?

Takimi prośbami zasypują nas od miesięcy poważni wierzący ludzie. Więc w końcu zdecydowaliśmy się tam pojechać. W pewien pogodny dzień udajemy się w kierunku Brotnja. Do Medziugorja docieramy wieczorem. Jest ciepły październikowy dzień. O szóstej zaczyna się Msza w kościele parafialnym. W wiosce króluje tajemniczy spokój, z kościoła słychać modlitwę. Przyspieszamy kroku i oto jesteśmy pod stropem dużego medziugorskiego kościoła. Kończy się Msza a wierni dalej klęczą. Jedni w ławkach inni na kamiennej posadzce. Z ciekawością rozglądamy się po całym kościele i zauważamy, że wśród obecnych jest bardzo wielu młodych ludzi, wielu wysokich i przystojnych chłopców.

Kończy się Msza św., ale nikt nie wychodzi z kościoła. Przeciwnie, wszyscy dalej klęczą. Potem zaczyna się modlitwa 7 Ojcze nasz, później różaniec. Modlitwę prowadzą dzieci – wizjonerzy. Tym razem jest ich dwoje. Najstarsza Vicka i najmłodszy Jakov. Pozostali są w szkole poza Medziugorjem. Do Vicki i do Jakova dołączają w soboty i w niedziele. Modlitwa jest jasna i wyrazista. Czasami wydaje się być niczym szmer górskiego potoku. Przyłączamy się do modlitwy, ale dalej rozglądamy się po całym kościele. Nagle wchodzi większa grupa dziewczynek i chłopców z tornistrami w ręku. Wchodząc przyklękają i przyłączają się do wspólnej modlitwy. Potem powiedzieli nam, że zawsze zatrzymują się tu wieczorem. Ze szkoły prosto do kościoła i potem dopiero do domu. Czynią to z radością i bez przymusu.

Różaniec nie trwa krótko, a w kościele nikt się nie rusza. Szczególnie oczarowuje nas pobożność chrześcijańskich młodzieńców. Prawdę mówiąc tak skoncentrowanych i pokornych młodych chłopców nie spotykamy w naszych parafiach!

Po różańcu część wiernych wychodzi z kościoła, a część zostaje na modlitwie przeznaczonej dla ciężko chorych. Przed kościołem najpierw spotykamy się z młodzieńcami, którzy oczarowali nas swoją niekłamaną pobożnością. Bez zbędnych pytań otwierają przed nami swoje serca kipiące miłością do naszej Matki Maryi. Są z różnych stron Hercegowiny. Rozmawiamy z tymi, którzy przyjechali z okolic Mostaru. Mówią, że często są w Medziugorju. Przyciąga ich tu atmosfera modlitwy, a po powrocie towarzyszy im pokój ducha, którym żyją. Opowiadają nam jak oni i ich znajomi, co piątek stosują się do zasad surowego postu. Dobrowolnie i chętnie.

Żegnamy się z chłopakami i nawiązujemy rozmowę z grupą młodych kobiet i dziewcząt. Niektóre są z Medziugorja inne z sąsiedniego Czitluka i bardziej oddalonych miejscowości. One również wyprzedzają nasze pytania i opowiadają o swej religijności. Podobnie jak chłopcy tak i dziewczyny najwięcej mówią o modlitwie, o pokoju ducha, o wewnętrznej radości. Jedna z dziewczyn, która niedawno powróciła z Niemiec, z zachwytem daje świadectwo, jak od niedawna może się modlić całymi godzinami w całkowitej koncentracji i jak modlitwa stała się dla niej prawdziwą słodyczą duchową.

W ten cudowny wieczór przeprowadziliśmy jeszcze kilka podobnych rozmów. Podobne świadectwa, podobny zachwyt.

Jedno jest w tym wszystkim zastanawiające: ludzie mniej niż można by tego oczekiwać mówią o objawieniach, które mają dzieci i o uzdrowieniach osób chorych (mimo iż mocna w nie wierzą). Przeciwnie, mówią o swej wewnętrznej przemianie, o pojednaniu, przebaczeniu i o tym, o czym wcześniej pisaliśmy. Powoli ludzie rozchodzą się do swoich domów. Śpiewają pieśni Maryjne, najczęściej Maryjo, o Maryjo! i O najmilsza Matko Niebieska.

Potem idziemy do domu parafialnego, by porozmawiać z dziećmi – wizjonerami. Vicka i mały Jakov bez problemu się na to godzą. Już na początku rozmowy zauważamy, że dzieci są bardzo bystre, bardzo otwarte i przede wszystkim zachowują się naturalnie. Vicka mówi bardzo żywo i pewnie, ale się nie narzuca. I zawsze jasno rozróżnia to, o czym jest całkiem przekonana i to, do czego może się przekonać, jak również to, co musi zgadywać. Na pytania odpowiada szybko, zręcznie i konkretnie (a czasami i obrazowo!). A kiedy nie wie co odpowiedzieć, po prostu bez kręcenia mówi „nie wiem” Nie jest też zarozumiała mimo iż, w pewnym sensie znajduje się w centrum uwagi i codziennie otrzymuje wiele listów z kraju i zza granicy. Co więcej, nie mówi o sobie, że jest dobra, a co dopiero doskonała. Mówi, że próbuje być lepsza i bardziej honorowa jako człowiek i jako osoba wierząca.

Mały Jakov zachowuje się jak na jego wiek przystało. W czasie, gdy rozmawiamy z Vicką, jak to dziecko przegląda książki w biurze parafialnym, bawi się zakrętkami długopisów, stuka po maszynie do pisania, biega, na chwile usiądzie i znowu zaczyna zabawę. Dziwne jednak, bo kiedy zadajemy mu poważne pytanie, wtedy i on nagle staje się poważny, zostawia zabawki i poważnie na nie odpowiada.

Rozmowa z dziećmi była bardzo intymna, bezpośrednia i świeża, nawet czasem żartowaliśmy. W pewnej chwili celowo skierowaliśmy uwagę Vicki na to, że ich dziecięcych objawień wielu ludzi nie traktuje poważnie, pomimo iż są ludzie wierzący, a niektórzy są nawet sługami Kościoła. Vicka jednakże nie denerwuje się z tego powodu, ale spokojnie odpowiada, że jeżeli ktoś nie może, czy ma inne poglądy, nie musi wierzyć w ich objawienia. I potem mówi, że po pierwszym objawieniu nawet ona nie była całkowicie przekonana. A nie chciała nikomu nic powiedzieć, ani się przyznać, dopóki „na sto procent nie uwierzyła, że widzi Matkę Bożą i z Nią rozmawia”. A o swoich „rozmowach z Matką Bożą” Vicka mówi tak naturalnie, jakby opowiadała o rozmowach z rodzoną mamą, z którą rozmawiała trochę wcześniej. Z „rozmów z Matką Bożą” Vicka na pierwszy plan wysuwa „orędzia”, które odnoszą się do modlitwy i pokory, wiary i wierności Bogu, pokoju i pojednania skłóconych, honoru i człowieczeństwa, miłości i dobroci. Jest to zgodne z tym, co mówili nam ludzie przed kościołem, i z tym, co się składa na istotę i podstawy prawdziwego katolika. Po rozmowie z dziećmi rozmawialiśmy z miejscowymi franciszkanami – duszpasterzami. Oni to od razu zwrócili uwagę na medziugorskich wiernych i pielgrzymów, od których już tyle usłyszeliśmy przed kościołem. Cechuje ich głęboka pobożność i modlitwa, liczne przystępowanie do sakramentów. To są w Medziugorju niezaprzeczalne fakty, a wewnętrzna radość i pokój to niezaprzeczalne świadectwa, które ciągle dają wierni, informując o tym w rozmaity sposób. O. Tomislav OFM mówi nam o takich dwóch przykładach. Pierwszy odnosi się do człowieka wyznania prawosławnego, który pod koniec lata pielgrzymował do Medziugorja. Parę dni przed naszą wizytą dzwonił do parafii. Najpierw powiedział, że jego wzrok (był prawie niewidomy) po pielgrzymce do Medziugorja nie uległ poprawie, a potem pełen zachwytu dodał, że teraz odczuwa taki spokój, taką radość w duszy, że jest to dla niego cenniejsze niż możliwość fizycznego widzenia. Podobne świadectwo wiary złożyła nasza rodaczka pracująca w Szwecji. Po wizycie w Medziugorju wyzwoliła się ze swoich nieznośnych problemów psychicznych. Teraz jest bardzo szczęśliwa i głęboko wdzięczna Bogu i Matce Bożej.

Przy okazji dowiadujemy się, że Medziugorje odwiedziła duża liczba osób wyznających prawosławie i islam oraz, że wedle ich świadectw ustnych i pisemnych wynieśli stąd niezapomniane wspomnienia. Niektórzy prawosławni wzruszyli się do łez, kiedy to medziugorski ksiądz przyjął ich ciepło i mówił im o wspólnej Matce Maryi i Ojcu niebieskim, którzy kochają nas tak samo, bez względu na istniejące różnice wyznaniowe. Inni znowu, byli wzruszeni uwagą i gościnnością gospodarzy, którzy przyjmowali ich w swoich domach jak rodzonych braci i siostry. Miejscowi gospodarze i księża zachwycili się głęboka wiarą i umiłowaniem Boga osób, które są wyznawcami innych religii. Szczególnie oczarowała ich wiara i pokora grupy prawosławnych z Rzymu, którzy z daleka (Lukoć) na kolanach przyszli do drzwi medziugorskiego kościoła. O. Tomislav powiedział nam, że nigdy nie widział bardziej godnego podejścia do krzyża niż to, jakie mu to pokazali prawosławni Romowie - podchodzili do krzyża według wieku, całując go.

Prawosławni wierni przybywali do Medziugorja z bardzo oddalonych stron, jak choćby z Leskovaca, Zajeczaru, Szapaca, Smedereva, Belgradu, Suboticy. Jeżeli chodzi o muzułmanów, wielu z nich również przybyło z daleka, jedna z grup np. z Zagrzebia.

Jedni i drudzy trwali na długiej modlitwie, uczestniczyli z uwagą we liturgii. Katoliccy wierni przybywali prawie ze wszystkich stron kraju (byłej Jugosławii) jak i zza granicy. Próbujemy pytać o liczby, ale miejscowi franciszkanie wolą nie podawać niesprawdzonych informacji. Czy od czerwca do października w Medziugorju było 150 tysięcy spowiedzi, 200 tysięcy komunii św., milion pielgrzymów, więcej czy mniej – tego nie można sprawdzić. Pewne jest jednak, że mówimy o wielkiej liczbie, a najważniejsze jest to, że większość licznych pielgrzymów kierowała się do Medziugorja na skrzydłach wiary i szczerej pobożności. Taka byłaby mniej więcej odpowiedź na nasze pytanie o liczby.

Wtedy znowu przeszliśmy do tego, co jest naprawdę o wiele ważniejsze i korzystniejsze od suchych faktów. Szczególnie znaczące jest to, co nagłaśniają miejscowi duszpasterze, że tutejsi wierni i pielgrzymi zaczynają wnikać w swoje wnętrze, w swoją duszę – tak by w duszy zobaczyli to, co jest widoczne w Piśmie św. Stąd i częstsze prośby o gruntowną spowiedź, szukanie rozmowy z osobami duchownymi i rad, aż do pełnego ożywienia wiary i życia. Stąd pewnie bodźce do wzajemnego pojednania. O. Tomislav podaje jako fakt, że niedawno, w sobotę bardzo długo udzielał komunii mężczyznom w wieku 25 – 30 lat. Widać, że na wieczornej Mszy w sobotę i w niedzielę jest dużo więcej ludzi niż w dni powszednie, co jest zrozumiałe. Tak też, pewnego październikowego wieczoru w niedzielę nie tylko kościół był pełen ludzi, wokół kościoła było ich dwa razy więcej!

Reasumując fakty i wrażenia pewien ksiądz z sąsiedztwa mówi, że Medziugorje w przeciągu ostatnich miesięcy przeobraziło się w ciche miejsce modlitwy, które w pokorze, a nie „odpustowo” chwali Boga. A o. Tomislav dodaje, że w całej tej atmosferze ożywają stare i powoli zapominane wartości duchowe, jak rygorystyczny post i długa modlitwa (któryś z wiernych przyznał, że o rygorystycznym poście czy „suszeniu” słyszał tylko kiedyś od zmarłej babci, a teraz jest świadkiem że wielu młodych ludzi dobrowolnie przyjęło taką formę postu).

W Medziugorju widzieliśmy i słyszeliśmy naprawdę wiele pięknych, wzruszających i mądrych rzeczy. A wszystkie orędzia, przesłania i świadectwa sprowadzają się do jednego pragnienia: by w każdym człowieku wzrosło poczucie człowieczeństwa, a w wierzącym –wiara. To zawsze jest dobre, gdyż z prawdziwie ludzkim człowiekiem i wierniejszym wierzącym życie ludzkie stanie się konkretniejsze i weselsze. Tego pragniemy wszyscy, bez względu na wyznanie i światopogląd. A to właśnie powoli zauważa się w Medziugorju. Wychodzimy z domu parafialnego w nadziei, że tak będzie. Na niebie świecą gwiazdy, a nad Medziugorjem króluje pokój.

B.-L.
Nasa Ognjista, XI., 9 (77), Duvno, październik 1981 r., str. 10-11 (miesięcznik katolicki)

MEDZIUGORJE W ZNAKU BIELI I ŚWIATŁA

Z inicjatywy wielu medziugorskich pielgrzymów, którzy z pełnym przekonaniem twierdzą, że do niedawna i to wielokrotnie byli świadkami niecodziennych wyraźnie widzialnych zjawisk, ponownie na krótko odwiedziliśmy parafię Medziugorje. Było to pewnego chłodnego wieczoru w listopadzie, ale chłód nie przeszkodził czcicielom Maryi, aby poświęcić godziny wieczorne na modlitwę w kościele parafialnym w Medziugorju. Po zakończeniu wieczornego nabożeństwa odwiedzały nas znane i nieznane osoby. Z Medziugorja, z Ljubuszek, z Mostaru, Posusja, a niektórzy nawet i z dalszych miejscowości. Nie jest trudno zacząć rozmowę “kiedy serca są pełne i otwarte”. I rozpoczęliśmy. Ale od razu zachowaliśmy rezerwę w stosunku do tych niecodziennych zjawisk, o których w ostatnich czasach tyle się mówi. Zresztą, świadkowie tych zjawisk nie dali się zwieść, ani wyprowadzić z równowagi. Było ich dużo. Rozmawiamy z grupami i z pojedynczymi osobami. Razem i osobno. I wszyscy w zasadzie twierdzą to samo. Różnica polega tylko na tym, że nie wszyscy używają tych samych słów i wyrażeń. Lecz to już jest sprawa osobowości i stopnia wykształcenia.

Świadectwa na temat niecodziennych zjawiskach

O jakie zjawiska chodzi, mówią naoczni świadkowie. W każdym wieku i wykonujący różne zawody. Wysłuchaliśmy ich z uwagą i zanotowaliśmy ich relacje. Oto one:

“Pewnego październikowego wieczoru widziałem zamiast wielkiego krzyża na Górze Kriżewac cudowne białe światło, a wśród niego coś jakby na kształt figury Matki Bożej” – mówił nam pewien młody człowiek z większej grupy chłopców i dziewcząt, pochodzący z Bijakovići. Kiedy podzieliliśmy się naszą uwagą, że mógłby to być blask słońca, prawie wszyscy na głos odpowiedzieli, że to jest niemożliwe, gdyż wtedy w ogóle nie było słońca. Powiedzieli nam również i to, że takie zjawisko ponowiło się wiele razy w ciągu jednego dnia. Wtedy poprosiła o głos pewna dziewczyna i opisała to zjawisko swoimi słowami: “Najpierw widać krzyż tak jak zwykle. Później na miejscu krzyża pojawia się słup białego światła. Światłość ta wychodzi z dołu krzyża i rozciąga się aż do góry. Krzyż wtedy znika z oczu, a w bieli tej ukazuje się postać kobiety”. Kiedy dziewczyna to opisuje, pozostałe osoby uzupełniają jej wypowiedź opisując pewne drobiazgi. “Trzydziestu nas pewnego ranka badało to zjawisko, kontynuuje dziewczyna swoje opowiadanie. Wśród nas był także pewien człowiek z Zagrzebia z żoną i dzieckiem. Kiedy oni zobaczyli to zjawisko poszli w kierunku krzyża na Górę Kriżewac. Stojąc przed domem odprowadzaliśmy ich wzrokiem aż nie znikli nam z oczu. A kiedy ponownie pojawiło się białe światło, znowu zobaczyliśmy ich wyraźnie jak idą do krzyża, tak jak widzimy was tu teraz. Także przy ich powrocie było tak samo. Pojawiali się i ginęli nam z oczu, w zależności od natężenia białego światła”.

Młodzi ludzie twierdzą, że wśród tych trzydziestu naocznych świadków byli przedstawiciele wszystkich przedziałów wiekowych, a także poprosili nas byśmy zostali by upewnić się sami, gdyż zjawisko to od czasu do czasu się powtarza.

“Ja to również widziałam” – wtrąca się do naszej rozmowy pewna kobieta w średnim wieku z parafii Cerin. “Widziałam postać kobiety o tak z tej strony krzyża. Patrzyłam na to przez 15 minut, a wiele osób, które przyszły wcześniej, mówiło, że trwało to pół godziny. Ja zaczęłam to zjawisko obserwować na pięć minut przed godziną piąta popołudniu.” Kobieta ta twierdzi również, że scenę tę oglądało około pięćdziesięciu osób i dodaje: “Padał deszcz, a na nas jakby nie padał. Modliliśmy się, radowaliśmy się i ze szczęścia płakaliśmy. To coś największego i najpiękniejszego, co widziałam w swoim życiu. Nigdy tego nie zapomnę i teraz nie jest mi żal umierać”.

Tak mówiła kobieta z Cerina. A jakiś starszy pan od razu nawiązał do jej świadectwa i twierdził, że we wsi Bijakovići mało kto tego nie widział.

Do naszej rozmowy włącza się również grupa uczniów. Oni opowiedzieli jak to z powodu jednego z takich zjawisk przerwali lekcję religii, wyszli na podwórko kościoła i w taki sam sposób wszyscy widzieli tę niecodzienną scenę.

Ci, którzy jeszcze bardziej szczegółowo opisują te swoje wspólne widzenia, podkreślają, że wspomniane białe światło błyszczy tak jak najbardziej błyszczące światło, które dotąd widzieli, a niektórzy nawet twierdzą, że to światło nie ma nic wspólnego ze zwykłym światłem. Między naszymi rozmówcami byli i tacy, którzy twierdzili, że na własne oczy takie zjawisko widzieli na krzyżu dzwonnicy kościoła, a jeden starzec w detalach opisał nam takie zjawisko na Podbrdo powyżej wsi Bijakovići.

Ludzie dawali również świadectwo o zjawiskach w kształcie ogromnego płomienia, a towarzyszyły temu i pewne obawy, ale udało się dosyć szybko stwierdzić, że nie jest to żaden pożar.

Wśród świadków tych częstych znaków w Medziugorju spotkaliśmy także kilku księży. Starszych i młodszych. I ich świadectwa pokrywają się ze świadectwami pozostałych wiernych. A oto co nam powiedział pewien sześćdziesięcioletni kapłan, którego cechowała głęboka mądrość i rozsądne wartościowanie wszystkich zjawisk:

“Działo się to we czwartek około 17.00. Znajdowałem się razem z moim kolegą i z grupą siedemdziesięciu wiernych. Wyszedłem z zakrystii i popatrzyłem w górę w kierunku Kriżewaca: Nie ma krzyża! Jak to?! Zdziwiłem się. I kiedy jeszcze moje zdziwienie nie zmniejszało się, pojawił się jakby biały słup. Wzburzony wróciłem do zakrystii i zawołałem siostrę zakonną, aby wyszła na zewnątrz i spojrzała czy widzi jakieś zjawisko. Ona od razu powiedziała, że widzi postać kobiety podobnej do Matki Bożej. Wtedy pośpieszyłem do kancelarii parafialnej, żeby zawołać innych księży, ale oni już zdążyli wyjść i uważnie obserwowali scenę na górze Kriżewac. Niektórzy nawet patrzyli przez lornetkę. Później również i ja chwyciłem od kogoś lornetkę i skierowałem wzrok na górę. Szybko zauważyłem kobiecą postać całą ze światła. A było to tak białe i tak przyjemne światło, jakiego nigdy w życiu nie widziałem. Potem poszedłem do kościoła, aby zawołać pozostałych wiernych, ale oni już byli na zewnątrz i klęczeli na kolanach zatopieni w żarliwej modlitwie mimo tego, że ziemia po deszczu była mokra. Po zakończeniu modlitwy wierni zaśpiewali kilka maryjnych pieśni, a później nastąpiła ogólna radość i głośne wołanie. Pomiędzy tą rozradowaną grupą wiernych zauważyłem pewną znaną mi kobietę z Hamzicia. Na cały głos mówiła: “O, dzięki Ci Panie! Dzisiaj wieczorem przybyłam tu piętnasty raz. Niech stanie się za mną cokolwiek pragniesz, dziękuję Ci, że dziś wieczorem Cię widziałam”. Ze swojej strony muszę znowuż podkreślić, że bez lornetki widziałem tylko biały świetlisty słup, ale przez lornetkę i ja widziałem kobiecą postać.

Drugie zjawisko miało miejsce, wydaje mi się, we wtorek 27 października. Pogoda była ładniejsza niż za pierwszym razem i dlatego dużo ludzi było na zewnątrz. I znowu ta sama rzecz: Zniknął krzyż. A potem krzyż znowu się pojawił, ale jak? Z ramionami i częścią dolną, a przed krzyżem pojawiła się postać kobieca. Scena ta trwała około 15 minut.

Po raz trzeci zjawisko z podobnymi znakami wydarzyło się 4 listopada o 17.15 po południu. Śledziło je prawie 300 osób. Ale to zjawisko zdarzyło się na innym miejscu. Może około 200 metrów na północny-wschód od Kriżewaca. Zjawisko miało charakter płomienia, który zamykał się w formie jakiegoś kręgu. Coś na kształt wielkiego ognia, który czasami był mniejszy, a czasami powiększał się.

To były te trzy zjawiska, których świadkami było nas pięciu księży: “Są to tylko niektóre świadectwa dotyczące niezwykłych świetlisto-białych zjawisk w Medziugorju. Słyszeliśmy ich dużo więcej. Musimy na tym miejscu powiedzieć, iż wszystkie osoby, które o tych zjawiskach dawały świadectwa przedstawiły się z imienia i nazwiska, a opisy pojedynczych widzianych scen były znacznie bardziej obszerne niż to co tu zanotowaliśmy.

Świadectwa duchowych przemian

Zamieściliśmy relacje świadków. Osąd pozostawiamy Bożej Opatrzności, nauczycielom kościoła, a także tym, którzy czują się powołanymi, aby te zjawiska i takie relacje wyjaśniać. Jako wierni jesteśmy świadomi, że bez takich form wiary można żyć. Fundamentem i siłą naszej wiary jest przede wszystkim ewangelia i życie zgodne z ewangelią, chociaż i pewne określone znaki, które Bóg daje nam w szczególny sposób mogą rozbudzić uśpioną wiarę.

Natomiast, w zainteresowaniu tymi zjawiskami, o których dawały świadectwa jednostki i grupy można znaleźć coś co jest o wiele bardziej przekonywujące i namacalne, a i bardziej cudowne od samych zjawisk które uważamy za cudowne. Są to duchowe przemiany, które zachodzą w ludzkich duszach. O tych przemianach tego wieczoru dawali nam świadectwa ci sami wierni, którzy przekazywali nam świadectwa o świetlisto-bialych znakach w parafii Medziugorje. Świadczyli i słowem i przykładem, tak że i my mogliśmy się o tym przekonać.

Mówili, że kiedyś nabożeństwo w kościele wydawało się im zbyt długie nawet jeśli trwało jedynie pół godziny, a teraz nawet cztery godziny nie trwają zbyt długo. Poza tym ostatnio zdarza się i tak, że to kapłan nawołuje z ołtarza wiernych, by poszli do domu, ale wielu z nich dalej trwa na modlitwie.

Nie musieli nam tego udowadniać, gdyż sami mogliśmy się przekonać, że naprawdę tak się dzieje.

Opowiadali nam, dalej, jak to u nich już od miesięcy nie słychać przekleństw, a i my ich nie słyszeliśmy – chociaż nie zostaliśmy rozpoznani.

Wyliczali nam imiona i przykłady pojednania tych, którzy już od dawna toczyli ze sobą spory sądowe i nie ma powodu byśmy nie dali temu wiary.

Młodzi i starzy podkreślali swoje dawne grzeszne życie, które teraz całkowicie odmienili, a na ich twarzach można było odczytać, że nie udają.

Przytoczyli również pewien szczególnie wzruszający przykład, który świadczy o głębokiej przemianie. Rok temu na Boże Narodzenie pewien człowiek gorzko płakał gdyż jego synowie stali się na tyle obojętni w stosunku do wiary, że nie chcieli pójść na Mszę św. w Boże Narodzenie. A teraz ci sami młodzieńcy w każdą niedzielę i w dzień powszedni przychodzą do kościoła i przed samym ołtarzem żarliwie się modlą.

Pragniemy podkreślić i to, że fakty takich świadectw wewnętrznych przemian nie odnoszą się tylko do wiernych z Medziugorja, ale i do wielu medziugorskich pielgrzymów z bliska i z daleka.

Przemiany duchowe, ta wewnętrzna światłość są wartościami ewangelicznymi ideałami, do których powinien nieustannie dążyć każdy chrześcijanin. Bo i sam Chrystus, który przyszedł, aby nas odkupić oraz zbawić świat nazwany jest “Światłością świata”.

Nasa Ognjista, XI., 10 (78), Duvno, grudzień 1981 r., str.13-14